Odwiedził mnie niespodziewanie
Rozgościł się w okolicach biodra
Nie przywitałam go
Pewnie sobie zaraz pójdzie- pomyślałam..
W moim odżywionym, wyćwiczonym ciele
nie ma miejsca na takich nieproszonych gości – pomyślałam..
Ból się rozgościł na dobre
4 miesiące!
Uparcie traktowałam go jak intruza
Przyszła frustracja, złość, bezsilność i irytacja
Nie pytałam po co przyszedł
Co mi chce powiedzieć
Poszłam po pomoc
Chciałam uciec od niewygody
Nie spotkać się z bólem,
nie spojrzeć mu w oczy
3 wizyty – 3 różne osoby
wspaniali specjaliści
bez efektu..
Bezsilność!
Poddałam się!
W poddaniu zaczęły przychodzić podszepty..
Usiadłam z moim nieproszonym gościem
Spojrzałam mu w oczy
Wysłuchałam
Było niewygodnie!
Wpuściłam to doświadczenie
Nie odwracałam wzroku
Zobaczyłam co we mnie chce się od tego oddzielić
Domaga się, żeby ten moment był inny..
Usłyszałam..
Wpuściłam ..
Dostrzegłam..
Ugościłam..
Doceniłam..
Puszczam!
Ps. Pozwoliłam się zaopiekować.
Dziękuję Owidiusz za ciepło, czułość, moc i niesamowitą wiarę
Dziękuję za wsparcie i dobre słowo Pięknych Ludzi,
którzy praktykują ze mną jogę
Marzenko, Dziękuję za ten wpis i podzielnie się swoim doświadczeniem. Otwierasz możliwość zastanowienia się nad swoimi bólami, przyjrzenia im, pochylenia się z troską i uwagą…
Dziękuję Agnieszka, za piękne słowa. To również dzięki Twojej inspiracji wróciłam do dzielenia się refleksjami i doświadczeniami. Ogromna wdzięczność za Ciebie na mojej drodze 🙂